Dziś cały dzień siedzimy sami w domu bo Maciejkowy tata, po pracy ma "wypad z kumplami" :)
Nudzącemu się strasznie Bobasowi co chwila trzeba wymyślać zajęcie bo energia go rozpiera. Może lepiej się poczuł.
Dałam mu dziś kolorowanki i kredki i z pomocą mamy, która dyktowała co pokolorować jakim kolorem, powstały pierwsze własnoręcznie pokolorowane obrazki.
Ku mojej uciesze także słownik Maciejkowego Bobasa udoskonalił się znacznie:
- największym sukcesem jest słowo RYBA zamiast TAPTA( tak sobie mój Bobas nazywał rybki przez około 4 miesiące)
- DOM
- GĘŚ i jej odgłos GĘ GĘ
- GUL GUL (odgłos indyka)
- KO KO (gdaczenie kury)
- KU KUUU (pianie koguta)
- PANI, PANIA (zamiast PAŃCIA, jakoś dziwnie mi brzmiało z ust małego chłopca)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz